Pociąg stoi na stacji Kraków Główny, a ja razem z nim. Na chwilę umysłowo przystanąłem, żeby zebrać myśli, popatrzeć na przeciskających się ludzi, posłuchać o czym mówią, dokąd jadą. Za parę minut maszyna znowu ruszy, a ja tymczasem zastanawiam się, czy stację dalej, w Krakowie-Płaszowie, stanie na pół godziny w letnim, niedzielnym słońcu, ku uciesze pasażerów, jak parę tygodni temu, gdy wracałem pociągiem tej samej relacji po koncercie w Opolu. Sporo dzisiaj podróżnych. Może wracają, tak jak ja, do swoich rodzin, na wschód. A może jadą w Bieszczady, na łykend, wspiąć się za dnia na Tarnicę, a wieczorem w Bazie Ludzi z Mgły pogapić się w kufel. Wracam dziś z Częstochowy pociągiem do Jarosławia, a dalej do TL, samochodem. Lubię te powroty. Czytaj dalej Oftenhides City
Kwidzyn/Drang nach Ost
Siedzę sobie w busie z Warszawy do Tomaszowa i strasznie w nim trzęsie. Jak mawia pan Janek, tzw. droga nie do czytania. O pisaniu nie wspomnę. W porównaniu z tym tu, w busie u Ryśka warunki mamy wprost cieplarniane. Miejsca na nogi sporo, co w moim przypadku nie jest bez znaczenia. Bus na względnie miękkim zawieszeniu, także niech się trzy razy zastanowi ten czy ów, jak jeszcze raz powie złe słowo na stan techniczny ryśkowych busuów, bo zawsze może trafić, jak ja dziś. Facet jedzie, jakby wiózł kartofle. A najgorsze jest to, że przez telefon, bez krępacji, rozmawia z szefem, żeby przesunął go jutro na późniejszą zmianę, bo jest 14 godzinę w drodze…
Ino
Gruda, lub jak niektórzy wolą-Pan Janek, lubuje się we wszelkiej maści sucharkach. Nie powiem, czasami utrafi mu się jakiś śmieszny, nawet nie tak rzadko. Kiedy jedziemy do Inowrocławia, lub przezeń przejeżdżamy, pan Janek nieodmiennie cytuje swoją trawestację słów Chochoła z „Wesela”, o tym, że miałeś chamie złoty róg, a ostał Ci się…Inowrocław. I za każdym razem kiedy to słyszę, mam wrażenie, że słyszę to po raz pierwszy…
Czerwionka i mecz
W Czerwionce-Leszczyny miałem zagrać drugi raz w życiu. Ale pierwszy raz miałem tam dojechać sam z Roztocza. Nie jest to znowu taka prosta sprawa. Nawet z Zielonej Góry, jak się okazuje, nie jest wcale szybciej i łatwiej.
The Police/Das Opel
Do Polic pojechaliśmy bez Morwy, bo zachorował i musiał się położyć do szpitala. Do tej pory w nim przebywa. Wszyscyśmy się zastanawiali, nie tyle jak to bez niego grać, bo kilkakrotnie sytuacja już nas do tego zmusiła, co raczej-co z nim i czy przypadłość jest na tyle poważna, że zatrzyma go na oddziale na dłużej . Dziś, w środę wieczorem, na dwa dni przed koncertem na Śląsku, nadal zadajemy sobie to samo pytanie…
Najnowsze komentarze