Trasa pomarańczowa 2016 – Den Haag

W nocy, z 12 na 13 listopada, pospaliśmy w Londku może ze 4 godziny. Może. Była wyjątkowo ciepła noc. Zostawiliśmy otwarte okno. Ok. 3 nad ranem zbudził mnie krzyk jakiegoś pijanego pana, który cockneyem wygrażał jej królewskiej mości, premierom-od Thatcher po May-i komu tam jeszcze ustosunkowanemu, kto mu przyszedł do głowy. Darł tak ryja dobre pół godziny. O spaniu nie było już mowy. Myślałem, że wreszcie ktoś się nad nami zlituje i albo sam go uciszy, albo zadzwoni po służby, ale najwidoczniej to bezpośrednie sąsiedztwo Hyde Parku tak na lokalsów działa, że nawet grubo po północy szanują ponad wszystko wolność słowa, bo człek uspokoił się dopiero, kiedy padł ze zmęczenia i wylał na wierzch całą żółć, co mu leżała na wątrobie. Czytaj dalej Trasa pomarańczowa 2016 – Den Haag

Trasa pomarańczowa 2016 – Londyn

Czas kończyć te wspominki. Nic to, że z kilkutygodniowym poślizgiem. Najważniejsze, to nie uronić zbyt wiele z bezcennych wspomnień, a to chyba udaje mi się bez większego trudu. W ogóle to tak jakoś mam, że rzeczy z pozoru błahe, zapamiętuję prawie w niezmienionej postaci, a sprawy bezsprzecznie przydatne w życiu, takie choćby jak wzory i koniugacje lingwistyczne, umykają mi gdzieś w niepamięci, choć pamiętam doskonale, ile czasu spędziłem, żeby się ich nauczyć…i zaraz zapomnieć. Nic to jednak, drogie dziadki, ja tu nie o tym, a raczej o tamtym, tj. o Anglii tegorocznej dwa słowa, zwłaszcza, że starego roku coraz mniej. Podzieliłem te wspominki na pół, bo takiej ramoty międzynarodowej, to chyba nikt nie zniesie na raz…Jutro będę miał chwilę popołudniu, jak Ala pójdzie spać, to dopiszę resztę. Czytaj dalej Trasa pomarańczowa 2016 – Londyn

Trasa pomarańczowa 2016. Ldz-Kato-Rdm-Wro

Z rana, na dworcu we Wrocławiu zrobiłem sobie zdjęcie, żeby wysłać żonie, że już jadę i że taki ze mnie wzorowy obywatel, że od bladego świtu na nogach, mimo wielu przeciwności. Spojrzałem w aparat i zobaczyłem zmarnowanego na wskroś człowieka, którego dobrze jeszcze pamiętam sprzed kilku lat, kiedy stał na tym samym dworcu, o godzinie 5 rano i wracał po Vespie nocnym pociągiem, żeby z rana przepłukać gębę, i pójść prosto do biura. Przez ostatni łykend, który był dla mnie i kolegów czasem intensywnym, koncertowaliśmy, przemieszczając się z miasta do miasta. Niby nic nadzwyczajnego, w zasadzie-zwykła, ligowa szarzyzna, ale tym razem na dobre zrozumiałem, że jak nie poszanuję się ze zdrowiem, to ta przygoda cała, może się skończyć szybciej niż sądziłem. A szkoda było. Czytaj dalej Trasa pomarańczowa 2016. Ldz-Kato-Rdm-Wro

Trasa pomarańczowa 2016-Rzeszów i Kraków

Właśnie wracamy z Krakowa, ja i On, jednym pociągiem, w jednym przedziale. Ja mam miejsce 82 a On 83 i siedzi za mną. Za nami koncert w Krakowie-na tyle głośny, że jeszcze obydwaj mamy go w uszach. Za mną rok od dnia, kiedy po krakowskim koncercie, wróciłem ledwo ciepły do domu. Tamtego wieczora zdążyłem jeszcze zagłosować w wyborach parlamentarnych i umyć zęby. Dziś wracam do zupełnie innego świata. Wraca doń zupełnie inny Jarek. I choć staram się nie żałować spraw ani czynów z przeszłości, to tamtego Jarka jakoś wcale mi nie szkoda. Czytaj dalej Trasa pomarańczowa 2016-Rzeszów i Kraków