Obawiałem się tych dwóch Szczecinów i Poznania. Nie z powodu kondycji, jeno tego, że i tu i tu mam spore grono znajomych, z którymi chciałbym się zobaczyć, a może nie starczyć nam nocy na dokończenie dawno zaczętych rozmów. No i faktycznie-część z tych obaw się sprawdziła.
WaWa-Wro-Wawa-Ldz
Z tymi Warszawami to tak było. Na pierwsza Warszawę przyprowadziłem na próbę mała Alę. Bardzo się jej podobało. Była na scenie, słuchała jak gramy. Zasadniczo nie zrobiło to na niej jednak specjalnego wrażenia. Wcześniej bywała z mama na specjalnych koncertach symfonicznych dla dzieci na Elektoralnej. Tam z kolei nie mogła wyjść z podziwu dla…skrzypiec. Trochę z nas to z Joanną martwi, bo skrzypki przez pierwsze lata nauki to dla uszu rodziców koszmar. Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu żeby się z tym pogodzić, i liczyć na to, że jednak zmieni zdanie.
Quadrum – Kępice-Bdg-Danzig x 2
Wracam pociągiem z Bydgoszczy do Warszawy. Z rana przyjechałem do Bydgoszczy z Gdańska, żeby sobie kupić puzon. W Gdańsku też oglądałem piękny instrument, ale cenowo był poza moim zasięgiem. Być może dlatego, że w dużej części zrobiony był…ze srebra. Nie posrebrzany, tylko żywosrebrny w najwyższej próbie. Postanowiłem więc, że kupię zwykły mosiądz za połowę sumy srebrnego, co też dziś zrobiłem. W Bydgoszczy. Bo do Bydgoszczy się właśnie za tym jeździ. A i przy okazji, jak ktoś chce, może sobie w niedzielny poranek, po reczitalu pograć w skłosza z miejscowym radnym, przyprawiając go o kontuzję.
Krynica i Kraków-pierwszy anplakt 2017
Jak jedziemy busem przez góry, to zawsze boli mnie głowa. Teraz też mnie boli, bo mijamy Nowy Sącz. I to bynajmniej nie kac, jeno różnica ciśnień. Wczoraj, po dwumiesięcznej przerwie, zagraliśmy koncert w Krynicy Górskiej. Fajny koncert. Trochę taki dziwny, bo na próbie czuć było głód piłki, a już na koncercie szło momentami lekko pod górę. Może dlatego, że publiczność mocno mieszana, a przez to, trudna do uchwycenia w interakcji. Kuracjusze z hoteli i domów wczasowych, narciarze, przyjezdni-nie bardzo wiedzieliśmy, jak się za nich zabrać. Ale chyba znaleźliśmy wspólny język, bo zagraliśmy normalny, 3-godzinny set i nikt nas nie przegonił.
Trasa pomarańczowa 2016 – Andrychów
Andrychów był ostatnim miastem na trasie pomarańczowej. Tegorocznej. Dotychczas finały tras odbywały się zwykle w jakimś dużym mieście. W tym roku padło na miasto średnie, a nawet małe, bo nawet niepowiatowe. I dobrze. Zawsze byłem zdania, że koncerty w mniejszych miejscowościach, potrafią dużo bardziej zaskoczyć na plus, niż w niejednej, zmanierowanej metropolii. Chociaż w naszym przypadku, to już chyba nie ma specjalnego znaczenia. Czy to w wielkim mieście, czy na prowincji, z przodu sceny dzielnie stoją najzagorzalsi fani, którzy są z nami od lat. Gdzieś tam pośród tłumu przebijają się flagi Kult-turystów i okolicznościowe, trasowe, koszulki. I gdyby nie to, że sala w MDK była nieco mniejsza niże te, w których w tym roku zagraliśmy, nie byłoby zasadniczo żadnej różnicy.
Najnowsze komentarze