Trasa pomarańczowa 2022 – Łódź i Kraków

Łódź i Kraków dzieli kilkaset kilometrów. Kilkaset lat historii. Kilkuset tysięcy mieszkańców zamieszkuje te miasta. Wszyscy kibicują kilku drużynom piłkarskim. Niektóre z nich nawet się lubią. Wbrew pozorom, różnic znalazłoby się jednak więcej niż podobieństw. Ale na naszych koncertach od dawna nie zauważyłem ich zbyt wielu. Łódź i Kraków nigdy nie zawodziły. I tak samo było w tym roku.

Łódzkie koncerty, od czasu uruchomienia autostrady między Warszawą a Łodzią, poczęły się nam jawić jako te „okołostołeczne”, a to z tego powodu, że drogę do Łodzi pokonuje się w ok.1,5h. Gdy się tak zdarzy, a ostatnio właśnie tak się zdarza, że występy w Łodzi kończą weekendowy set albo ustawiane są jako pojedyncze strzały w środku tygodnia, 2 godziny po występie zazwyczaj jesteśmy już w domach. To bez wątpienia spora strata, zważywszy na zmiany, jakie zaszły w tym mieści, w ostatniej dekadzie. Już nie tylko Piotrkowska i Manufaktura nęcą nocnym życiem. Miejscowa societa bawi się wzdłuż Traugutta. Są też inne, ciekawe miejsca, dokąd można się udać. Niestety, od wielu lat niedane nam było ich użyć. Nie inaczej było i przed tygodniem. Po występie zamieniliśmy parę słów na zewnętrzu z łódzkimi kolegami, zapakowaliśmy się do puszki i ruszyliśmy, robiąc krótki postój przy paśniku, do swoich domów, nieutuloną w bólu Łódź zostawiając za sobą.

Nigdy nie podzielałem krzywdzącej opinii, że Łódź to paskudne i trudne do życia miasto. Na pewno nie bardziej niż inne, duże polskie aglomeracje. A co do jej ewentualnej brzydoty, nawet, z dala od reprezentacyjnych punktów miasta, nie trzeba już zamykać oczu, żeby to przetrzymać. Kiedyś, rzeczywiście, bywało z tym różnie, ale teraz to naprawdę ciekawe miejsce do życia.

Łódzkie koncerty miały zawsze moc. Zarówno na scenie jak i przed nią. A od czasów przenosin do Wytwórni, nabrały jeszcze dodatkowych kilodżuli. Dekompresja była świetnym miejscem, zwłaszcza towarzysko, niemniej Wytwórnia daje niezawodną pewność dźwięku i komfort przewidywalności tego, co zastaniemy na scenie. Co ważne, w Łodzi też zawsze było, tak ważne dla nas, sprzężenie zwrotne. Publiczność, w zasadzie na dzień dobry, reagowała bardzo żywiołowo, a z każdym numerem temperatura tylko się podnosiła, co i nas zawsze mobilizowało do dawanie z siebie coraz więcej.

Po pierwszym gwizdku w tym roku było jednak jakby inaczej. Bardziej błogo, a mniej dziko. Ale po kwadransie wzajemnego obwąchiwania się, wszystko szybko wróciło na właściwe tory I my, i łódzka publiczność, przypomnieliśmy sobie, po co się tu znaleźliśmy. A jak już Łódź chwyciła za gardło, to nie puściła do ostatniego akordu Sowietów.

W Krakowie z kolei było tak samo, z tą różnicą, że zębatki zaskoczyły na siebie od samego początku. Skankan, jako krakowski suport, też zapewne zrobił robotę. Słuchałem chłopaków spod sceny na kilku ostatnich kawałkach i widać było, że mało kto przechodzi wobec nich obojętnie.

Odpalił Kraków feerią barw jak noworoczna petarda. Jak Dynamo Kijów z Fenerbache. Wchodzimy przed koncertem do hotelu, a tam Tomasz Kędziora się przechadza. Myślę sobie, w czym rzecz. Okazało się, że w tym samym obiekcie kwaterowała kijowska drużyna, która następnego dnia, na stadionie Cracovii, rozgrywała mecz z Turkami. Nie wiem jaki był wynik. Wiem, że ich rywale z ligi, Szachtar, potykali się w dniu naszego koncertu, w Warszawie, z Lipskiem. I przegrali. A dzielny łowca autografów siedział w hotelowym lobby i na to wszystko patrzył.

Po krakowskim koncercie miałem plan, żeby nadrobić co nie bądź w pracy naukowej i poświęcić wolny dzień na kwerendę w bibliotekach: jagiellońskiej i wydziałowej. Udało się połowicznie, bo na wydziale mnie przegonili, gdyż Ujot dostał taką zwyżkę ze prąd, że wyłączyli niepotrzebne gmaszyska z działania, m.in. bibliotekę. W sumie, jak nie pada, to taki artefakt dziś już do niczego się nie przydaje. Skorzystałem też zaproszenia Cytrynowego, u którego zjadłem obiadokolację, pogwarzyłem z domownikami i tramwajem udałem się na dworzec. Gómi niestety tego dnia obsługiwał inną linię. No i kaszkietu z klubu zapomniałem. Szkoda, bo już jadę na żelaznym zapasie i chyba najwyższa pora obstalować sobie nowe. Tylko kiedy to zrobić…

2 odpowiedzi do “Trasa pomarańczowa 2022 – Łódź i Kraków

  1. Damian Kądzior? Z Piasta Gliwice? Czy może chodziło koledze muzykowi o Tomasza Kędziorę z Dynama Kijów?
    Pozdrawiam i do zobaczenia na koncercie dziś w Poznaniu .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.