Danzig zwei i co tam jeszcze było…

Miałem nosa, żeby w poniedziałek wydostać się z Gdańska koleją. Bus techniki musiał zawrócić z obranej drogi z powodu zapominalstwa. Bus z kapelą utknął na autostradzie w korku z powodu wypadku, a samolot z Gdańska do Warszawy nie odleciał z powodu usterki. On mi mówił, bo był na liście pasażerów. Ja za to dotarłem punktualnie. Czekając na peronie na dworcu Gdańsk Główny, pięć minut przed odjazdem, zorientowałem się, że mam w kieszeni kurtki…klucz od pokoju. Ten sam, który przy wymeldowaniu miał oddać śpiący wciąż w pokoju kolega. Tak przynajmniej zapewniałem na recepcji…

Czytaj dalej Danzig zwei i co tam jeszcze było…

Gdańsk i Warszawa druga lub trzecia

Ta niedziela przywitała nas godzinę szybciej, gdyż w nocy nastąpiła zmiana czasu. Parę godzin przed nią zagraliśmy naprawdę dobry koncert w Gdańsku, w Filharmonii Pomorskiej. W pełnym składzie i na pełnym luzie. I to się dało odczuć. Tradycyjnie już, chwilę po, spotkaliśmy się w stałym w zasadzie gronie, On, ja, Marta, Yry i Kazik, plus kilku nowych, w browarze-restauracji Hotelu Gdańskiego, sto metrów od sali koncertowej. Pierwszy przyszedł Majonez-pan od wizualizacji. Zajął miejsce, dalej doszlusował Jeżyk. Gdy zapytał w drzwiach, czy mogą się dosiąść do kolegi, z pomocą przybył kierownik sali, wskazując stolik-większy i w lepszym punkcie sali. To nic, że żaden z nas nie zrobił rezerwacji. Knajpa postarała się o to sama z siebie. Przecież wiadomo, że po koncercie na Ołowiance zawsze tam przychodzimy…

Czytaj dalej Gdańsk i Warszawa druga lub trzecia