Trasa pomarańczowa 2016. Ldz-Kato-Rdm-Wro

Z rana, na dworcu we Wrocławiu zrobiłem sobie zdjęcie, żeby wysłać żonie, że już jadę i że taki ze mnie wzorowy obywatel, że od bladego świtu na nogach, mimo wielu przeciwności. Spojrzałem w aparat i zobaczyłem zmarnowanego na wskroś człowieka, którego dobrze jeszcze pamiętam sprzed kilku lat, kiedy stał na tym samym dworcu, o godzinie 5 rano i wracał po Vespie nocnym pociągiem, żeby z rana przepłukać gębę, i pójść prosto do biura. Przez ostatni łykend, który był dla mnie i kolegów czasem intensywnym, koncertowaliśmy, przemieszczając się z miasta do miasta. Niby nic nadzwyczajnego, w zasadzie-zwykła, ligowa szarzyzna, ale tym razem na dobre zrozumiałem, że jak nie poszanuję się ze zdrowiem, to ta przygoda cała, może się skończyć szybciej niż sądziłem. A szkoda było. Czytaj dalej Trasa pomarańczowa 2016. Ldz-Kato-Rdm-Wro